Strona 16 z 18

: 14 cze 2006, 19:13:27
autor: £ukasz
---------- 16:52 12.06.2006 ----------

Bramkarz reprezentacji Kolumbii, Luis Enrique Martinez po powrocie do domu
> wchodzi do kuchni, gdzie siedzi jego żona. ¯ona pyta:
> - Cześć kochanie. Ile przegraliście z Polakami?
> - Wygraliśmy 2:1!
> - Jasne. Może jeszcze mi powiesz, że strzeliłeś bramkę...?

---------- 17:00 14.06.2006 ----------

Lekcja angielskiego w Chinach :]
http://www.joemonster.org/download.php? ... t&lid=2366

(ten, ten, ten, ten ....)

---------- 19:13 ----------

Kilka dowcipów o niemcach.

Wiecie, jak powstały Niemcy ???
Otóż siedział sobie Pan Bóg nad rzeką Odrą i mocząc nogi w płynącej wodzie, z gliny lepił nasz piękny kraj. A to, co mu nie wyszło, wyrzucał za siebie.

***

Dlaczego Niemcy lepiej maszerują niz tańczą ? - Bo do dwóch łatwiej jest im policzyć.

***

Dlaczego mózg niemca jest najdroższy? Bo nówka! nigdy nie używany.

***

Dlaczego niemiec nie złapie AIDS? - Bo nie ma przyjaciół

***

dlaczego niemiec żartuje z polaka? bo jest tolerancyjny,
inaczej by strzelał

: 17 cze 2006, 22:47:00
autor: fuma
Obrazek

: 17 cze 2006, 22:49:27
autor: reborn
Fotomontaż jak....h*j? ^^

: 17 cze 2006, 22:50:53
autor: Gromed
chyba ktoś "lekko podpicował" napisy :P widać odmienny kolor na dachu :]

: 17 cze 2006, 22:51:24
autor: fuma
Pewnie ze fotomontaz i to kiepski ale wyglada niezle :D

: 24 cze 2006, 22:02:29
autor: fuma
Frito-Lay: Dziękujemy za telefon do Frito-Lay, mówi Alice. W czym mogę panu pomóc?
John Hargrave: Witam. Jadłem wczoraj paczkę waszych Crunchy Cheetos i zauważyłem, że na opakowaniu jest napisane iż są one "niebezpiecznie serowe".
FL: Yhm.
JH: Mam sześcioletnią córkę, i boję się, że mogłaby zjeść coś niebezpiecznego.
FL: [chichot] To jest, yyyy... reklama. Nasz oddział marketingu uznał to za chwytliwe hasło. Cheetos w żaden sposób nie są niebezpieczne, niczym nie zagrażają.
JH: Zawierają odłamki szkła?
FL: Nie, nie! "Niebezpiecznie serowe" oznacza po prostu że są bardzo serowe.
JH: Cheetos powodują raka?
FL: Nie. Proszę spać spokojnie, nie ma powodów do obaw.
JH: Czy może dojść do eksplozji w jamie ustnej?
FL: Nie.
JH: Więc nie "eksplodują serowym smakiem" jak w waszych reklamach?
FL: [pauza] Czy mogę jeszcze w czymś panu pomóc?
JH: Po prostu... "niebezpiecznie" to tak jakoś niebezpiecznie brzmiące słowo.
FL: Proszę pana, to tylko reklama.
JH: Więc reklamujecie, że wasz produkt jest niebezpieczny?
FL: Nie, nie. Gdyby był niebezpieczny, FDA* nie dopuściłoby go do sprzedaży. Wypełniamy wszelkie dyspozycje i zalecenia FDA.
JH: Okej. Więc jesteście absolutnie pewni, że wasze Cheetos nie stwarzają zagrożeń?
FL: Tak, proszę pana.
JH: Nawet jeśli moja córka ma potężną alergię na ser?
FL: A, chyba że tak. No to w takim wypadku raczej nie polecam dawania Cheetos pańskiej córce.
JH: Jeden kęs spowoduje szok anafilaktyczny. Wie pani co to jest?
FL: Nie. Co to?
JH: Może umrzeć w ciągu trzech godzin jeśli nie trafi szybko do szpitala.
FL: No, tego, to jest serowy produkt, proszę pana. Nie polecam dawania go córce.
JH: Więc są niebezpieczne?
FL: Nie są! [plącze się, jąka] Nie są niebezpieczne. Jeśli ma alergię na ser, może od tego zachorować. Ale nie są niebezpieczne!
JH: Naprawdę bym chciał żeby pani się doprecyzowała! Na paczce pisze że są niebezpieczne, potem mi pani mówi że są w porządku, potem znowu odwrotnie...
FL: Nigdy nie mówiłam że są niebezpieczne. Pan przekręca rozmowę. Po prostu nie powinien pan dawać ich swojej córce jeśli ma alergię na ser. Mamy też klientów, którzy mają alergię na gluten, no i oni nie powinni jeść naszych produktów zawierających gluten.
JH: Wygląda mi na to, że macie tam, we Frito-Lay problemy z ustaleniem czy są niebezpieczne czy nie.
FL: Nie, nie są niebezpieczne. Gdyby były, nie sprzedawalibyśmy ich.
JH: I wydaje mi się, że wtedy nie pisałoby "niebezpieczne" na paczce.
FL: To... to po prostu reklama. Po prostu inaczej powiedziane, że są "super serowe".
JH: Nie napisalibyście "śmiertelnie serowe", bo ludzie by pomyśleli że mogą od tego umrzeć.
FL: Okej, przekażę pańskie sugestie do działu reklamy.
JH: Cieszę się. A może po prostu napiszcie "zabójczo serowe"?
FL: Proszę pana, rozumiem że to DLA PANA problem. Ja to wszystko przekażę.
JH: "NIEDOTLENIAJ¡CO serowe"?
FL: Nie mogę nic dla pana zrobić, dopóki podchodzi pan do tego w ten sposób... przekażę jednak wszystko komu trzeba. Dziękujemy za telefon do Frito-Lay!
JH: Czekaj, Alice. Sekundę. Mam właśnie inne połączenie... poczeka pani chwilę?
FL: Dobrze. [Robię sobie przerwę na dwie minuty. Alice cierpliwie czeka.]
JH: Przepraszam. Dzwonił właśnie lekarz. Alergolog, no. Właśnie dostał wyniki testów mojej córki... i wie pani co? Dobre wieści! Jednak nie ma alergii na ser!
FL: Okej. W takim razie... to już od pana zależy czy da jej pan Cheetos czy nie.
JH: Więc nie są one niebezpieczne?
FL: Nie.
JH: ...on powiedział, że córka ma alergię na coś... jak to się nazywało? Gluten?
FL: Okej. [na bezdechu] OK. Więc w takim wypadku może lepiej żeby pan nie dawał produktu swojej córce.
JH: Naprawdę huśtawkę mi tu odstawiasz, Alice. Zdecyduj się wreszcie.
FL: Zapewniam pana, że przekażę pańskie komentarze. Dziękuję za telefon do Frito-Lay i życzę miłego dnia. [odkłada słuchawkę]

: 25 cze 2006, 10:50:39
autor: ferbi
www.jeja.pl fajne gry dowcipy itd :)

: 10 lip 2006, 00:40:04
autor: fuma

: 18 lip 2006, 10:39:13
autor: Ghoran

: 20 lip 2006, 15:22:36
autor: rasta23
Parę kawałów o rusku, niemcu, polaku...:

Miedzy Stanami Zjednoczonymi a Związkiem Radzieckim miał się rozegrać turniej bokserski. Jednak dzień przed turniejem zawodnik radziecki złamał sobie rękę podczas treningu. Na to jego trenerzy sobie myślą: "Jeśli nikogo nie postawimy na ringu, to co sobie pomyślą o nas Amerykanie! Musimy kogoś niezwłocznie znaleźć!". I poszli szukać. Patrzą, a tu Iwan orze pole. Trenerzy podeszli do niego i mówią: - Iwan, jak wytrzymasz jedna rundę na ringu bokserskim, to dostaniesz 100 dolarów. - Ano, wytrzymam... - odparł Iwan. Nadszedł dzień rozgrywki. Trenerzy radzieccy ustawili Iwana na ringu i obserwują. Walka się rozpoczęła. Iwan stoi pośrodku i rozgląda się, bo przecież tu tak kolorowo, światełka, kamery, pełno ludzi, wszyscy patrzą się na niego. Tylko jakiś facet lata dookoła niego i bije go po twarzy. Koniec rundy pierwszej. Trenerzy radzieccy podbiegli do Iwana i mówią: - Iwan, jak wytrzymasz druga rundę, to dostaniesz 200 dolarów! - Ano, wytrzymam. Rozpoczęła się runda druga. Iwan znowu się rozgląda dookoła, bo nigdy w życiu nie był na zawodach bokserskich. I znowu jakiś facet lata i bije go po twarzy. Koniec rundy drugiej. Radzieccy trenerzy podbiegają do Iwana i mówią: - Iwan, jak wytrzymasz trzecia rundę, to dostaniesz 500 dolarów! - Wytrzymam, wytrzymam. Runda trzecia. Iwan znowu się rozgląda i znowu jakiś facet biega dookoła niego i bije go po twarzy. Koniec rundy trzeciej. Bardzo podekscytowani trenerzy podbiegają do Iwana i z entuzjazmem proponują: - Iwan, jak wytrzymasz czwarta rundę, to dostaniesz 1000 dolarów! - Teraz, k**** nie wytrzymam! Teraz mu wpier****! - odpowiada Iwan.

Umiera Francuz. Na łożu śmierci pyta swoja żonę: - Emmanuelle, czy zdradziłaś mnie? - Tak, pamiętasz miałam takie wspaniale perfumy... To od niego. Umiera Amerykanin. Na łożu śmierci pyta swoja żonę: - Susan, czy zdradziłaś mnie? - Tak, pamiętasz miałam takie piękne futro... To od niego. Umiera Rusek. Na łożu śmierci pyta swoja żonę: - Nataszka, czy zdradziłaś ty mnie? - Tak, pamiętasz miałeś taka piękną czapkę... To on ci zasunął.

Spotkało się dwoch facetów: Francuz i Rusek. Francuz, ciekawy świata, pyta: - Wania, a ty gdie żiwiosz? - Ja żiwu wo Władywostokie. - Hm... a eto dalieko ot Moskwy? - Nu dalieko, tri tysiaczi wiorst. - Nu dalieko... - A ty, Fransua, gdie żiwiosz? - Ja żiwu w Pariże. - Pariż, Pariż... eto dalieko ot Moskwy? - Nu dalieko, czietyrie tysiaczi wiorst. - Czietyrie tysiaczi wiorst? Jej Bohu, kakaja glusz!

Złapał diabeł Niemca, Ruska i Polaka. Dal im alternatywę: Kocioł, albo powiedzą liczbę dla której on nie będzie znal większej. Niemiec: Miliard. Diabeł: Dwa miliardy. Do kotła! Rusek: Bilion. Diabeł: Dwa biliony. Do kotła! Polak: Od ch*.*ja i trochę. Diabeł zakłopotany nie wie ile to jest... Diabeł: A ile to jest? Polak: Umiesz liczyć ziarenka piasku? Diabeł: Tak. Polak: A widzisz to drzewo? Diabeł: Widzę. Polak: Jest to tyle ziarenek piasku ile od tego drzewa w pizdu.

Na księżycu ląduje pierwsza amerykańska, załogowa ekspedycja. Neil Amstrong wychodzi ze statku, a tu nagle zza kamienia wyskakuje trzech gości: Chińczyk, Rusek i Polak. - Jak to tak ? - Amerykanin ma głupią minę. Chińczyk: - Nas jest dużo, brat podsadził brata i jestem. Rusek: - Nasza agentura spisała się na medal, i byliśmy szybsi. - No a ty ? - pyta Amerykanin Polaka. - Daj mi spokój, z wesela wracam...

W przedziale pociągu jedzie Polak, Rusek, Francuz, matka z córką. Po pewnym czasie pociąg wjeżdża w tunel. W ciemności słychać cmok i trzask. Oto co myślą sobie osoby w przedziale: Matka: Ale mam porządną córkę, któryś ja pocałował, a ona go w pysk... Córka: Ale mam głupią matkę, frajer ja pocałował, a ona go w pysk... Francuz: ale mi się udało, pocałowałem ja, a w pysk dostał kto inny... Rusek: Co jest??? Najpierw mnie całują, a potem bija... Polak: Wy się tam całujcie, a ja Ruskiemu i tak wpie*.*lę!!!

Polaka Ruska i Niemca złapał Diabeł i mówi: - Mam dla was trzy zadania: 1) Przejść przez most pod obstrzałem. 2) Przywitać się z niedźwiedziem podając mu rękę (uścisnąć łapę). 3) I zgwałcić bardzo stara i sprytna Indiankę. Popatrzeli po sobie zdziwieni i postanowili podołać tym zadaniom. Pierwszy poszedł Rusek, lecz udało mu się dojść tylko do polowy mostu. Drugi poszedł Niemiec, przeszedł most lecz gdy wszedł do klatki niedźwiedzia, on go wystraszył. Następnie poszedł Polak, przeleciał przez, most wpada do klatki, a tam jak nie zacznie się kotłować (po prostu w powietrze wzbiła się kupa kurzu). Ale po jakiejś godzinie z klatki wychodzi zziajany, zdyszany i podrapany Polak i pyta: - Ty diabeł to gdzie jest ta Indianka której mam podać łapę ?

: 11 sie 2006, 13:49:00
autor: Ghoran

: 13 sie 2006, 00:04:21
autor: fuma
Pewna para w srednim wieku z pólnocnej czesci USA zatesknila w srodku mroznej zimy do ciepla i zdecydowala sie pojechac na dól, na Floryde i mieszkac w tym hotelu, w którym spedzila noc poslubna 20 lat wczesniej. Maz mial dluzszy urlop i pojechal o dzien wczesniej. Po zameldowaniu sie w recepcji odkryl, ze w pokoju jest komputer i postanowil wyslac maila do zony. Niestety omylil sie o jedna litere. Mail znalazl sie w ten sposób w Houston u wdowy po pastorze, która wlasnie wrócila do domu z pogrzebu meza i chciala sprawdzic, czy w poczcie elektronicznej sa jakies kondolencje od rodziny i przyjaciól. Jej syn znalazl ja zemdlona przed komputerem i przeczytal na ekranie:
Do: Moja ukochana zona.
Temat: Jestem juz na miejscu.
Wiem, ze jestes zdziwiona otrzymaniem wiadomosci ode mnie. Teraz maja tu komputery i wolno wyslac maile do najblizszych. Wlasnie zameldowalem sie. Wszystko jest przygotowane na Twoje przybycie jutro. Ciesze sie na spotkanie. Mam nadzieje, ze Twoja podróz bedzie równie bezproblemowa, jak moja.
PS: Tu na dole jest naprawde goraco

: 13 sie 2006, 00:31:49
autor: Jendru
haha, słyszałem już gdzieś ten kawał, chyba nawet od wujka bo on to zna ich tysiące...

: 13 sie 2006, 20:10:58
autor: Mati
Ha, dzisiaj odpalam moją ulubioną przeglądarkę i pokazuje mi się komunikat
Dostępna jest juz nowa wersja opery - 90.1. Czy chesz dokonać aktualizcji?
Chłopaki się szybko uwijają, niedawno dziewiątka, teraz juz dziewiędziesiątaka. A swoją drogą, kto to wpisuje...

Dowcip

: 25 sie 2006, 21:03:17
autor: HighVoltage
25-ta rocznica ślubu, małżeństwo leży w łóżku; żona myśli:
- To już 25 lat, może wreszcie kupi mi to futro z norek.
Mąż:
- 25 lat. Jak bym pierwszego dnia ją zabił, to bym jutro wychodził.